wtorek, 2 maja 2017

giełda

Hossa na giełdzie trwa tak długo, dopóki znajdzie się idiota skłonny zapłacić za akcje więcej niż sprzedający za ich kupno. Może dojść do sytuacji . że sprzedający koguta będzie żądał za niego 300 000 PLN i dostanie za niego 60 jajek po 5 000 PLN/szt. Potem zjawia się ktoś trzeźwo myślący i mówi – chyba was porąbało – ja daję za koguta góra 30 PLN a za jajko – 0,50 PLN/szt. No i kryzys i masowe bankructwa – ktoś wziął pod zastaw koguta kredyt na dom i nagle okazuje się, że zastaw wart jest tylko 1/10 000 kredytu!Rzuca się w oczy brak ludzi nadających się do pisania. To mnie martwi. To nie jest przypadek. To ma biologiczną przyczynę. Złe białko w diecie, trudne do strawienia, rozłożenia do aminokwasów, w ustroju człowieka. A tylko takie białko podsuwa bezmyślny globalista konsumentowi na Zachodzie — dp spożycia. Rzecz jest tak wielka, w swojej obszerności, że nawet nie próbuję jej wyjaśniać.Punkt widzenia leży zazwyczaj od punktu siedzenia. Pisze Pan z pozycji Warszawy, a nie z pozycji Ameryki. Oczywiście są tam elementy populistyczne, ale przemówienie nie składa się tylko z takich elementów. Ale rozważmy te quasi populistyczne, które wynikają z ogólnego stanu USA tj. takiego jak to odbierają mieszkańcy. Zacznijmy od podatków. Najwyższą stawkę podatkową obniżono stopniowo z 70% za czasów Cartera do 28 za prezydentury Reagana; co prawda podniesiono ją do 39,6% w epoce Clintona, ale klimatyzacja do biura Warszawa potem, za kadencji George’a W. Busha, ponownie ją obniżono – do 35%. Najbogatszym udało się opracować taki system podatkowy, w którym płacą mniej, niż wynosi ich należna część – płacą mniejszy procent od swoich dochodów niż ludzie znacznie od nich biedniejsi. Bogaci i superbogaci często posługują się korporacjami, by chronić swe dochody przed opodatkowaniem, i bardzo ciężko pracowali nad tym, by stawka podatku dochodowego od osób prawnych była niska, a prawo podatkowe miało wiele luk, co w ostateczności spowodowało, że faktyczna stopa dla najbogatszych wynosiła ok. 16,6% i była wyraźnie niższa od wynoszącej 20,4 procent stawki płaconej przez wszystkich. Głośno o tym mówił kilka lat temu jeden z najbogatszych Amerykanów W. Buffet i jest za tym by to zmienić. (jakie jest w tej kwestii stanowiska Trumpa – nie wiemy). Dalej, największym skandalem w polityce podatkowej ostatnich lat było obniżenie opodatkowania zysków kapitałowych. Pierwsza taka obniżka została wprowadzona w życie za prezydentury Clintona, druga za czasów Busha, gdy długoterminowe zyski kapitałowe objęto zaledwie piętnasto-procentowym podatkiem, poprzednio stawka ta wynosiła 35%. W ten sposób zafundowano milionerom, którzy dużą część dochodów osiągają w postaci zysków kapitałowych, niezwykle atrakcyjną taryfę ulgową. Nie ma żadnego powodu, by inwestorzy, a tym bardziej spekulanci, płacili niższe podatki niż ludzie zarabiający na życie ciężką pracą, ale tak właśnie jest amerykańskim systemie podatkowym. Ponadto, gdy aktywa są dziedziczone, zyski kapitałowe osiągnięte w ciągu życia ich poprzedniego właściciela nie podlegają opodatkowaniu. W takich okolicznościach i w warunkach coraz większej koncentracji majątku przez najbogatszy 1 procent społeczeństwa (czy też najbogatszą 0,1 procenta) zachodzi ryzyko, że Stany Zjednoczone będą stawać się w coraz większym stopniu krajem oligarchii dziedzicznej. Tym sposobem można rzec, że system gospodarczy USA w zasadniczym sensie przestał być sprawiedliwy. Równość szans to tylko mit i ta prawda stopniowo dociera do Amerykanów, równość szans stała się coraz mniejsza, mniejsza niż kiedyś i mniejsza niż jest dziś w innych krajach, w tym również w krajach starej Europy. Na całym świecie rządy zajmują się rozwiązaniem najważniejszych problemów gospodarczych, np. likwidacją długotrwałego bezrobocia czy też likwidacją nierówności społecznych. W USA zrobiono wiele dla zaspokojenia chciwości garstki uprzywilejowanych pozostałym pozostało poczucie krzywdy i przerodziło się w poczucie zdrady. Dalej, wielka recesja z 2008 r. zadała więc wielu Amerykanom potrójny cios: uderzyła w ich pracę, ich emerytury i ich domy. Dom, zamiast być inwestycją, która miała starczyć na emeryturę lub na opłacenie dziecku studiów, stał się kulą u nogi. Miliony rodzin, którym po krachu na rynku nieruchomości klimatyzacja do apteki odebrano domy, straciły nie tylko dach nad głową, ale także większość oszczędności. Zarządy banków miast zostać rozliczone z działań spekulacyjnych otrzymały kilkumilionowe premie. Mnóstwo ludzi z sektora finansowego i innych branż straciło kompas moralny, można to określić tylko jednym mianem: demoralizacja. Zarządy banków broniąc swojej pozycji posługiwało się zresztą cyniczną maksymą: „Nikt n i e p o w i n i e n nam ufać, każdy, kto nam ufa, jest głupcem”. Gdy niektóre stany próbowały rozliczyć banki za naruszenie prawa to niestety administracja Obamy stanęła temu na przeszkodzie. Coraz większa liczba Amerykanów z trudem zaspokaja swoje podstawowe życiowe potrzeby. O takich osobach mówi się, że żyją w ubóstwie. Odsetek ludzi znajdujących się w takiej sytuacji wzrósł z 12,5 procent w 2007 roku do 15,1 procent w roku 2010. W 2012 r. liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie wynosiła ok 1,5 mln ok 46 mln Amerykanów korzystało z bonów żywieniowych. Granicą ubóstwa w tym okresie dla 4 osobowej rodziny był dochód 22 350 USD a dla samotnej matki wychowującej 2 dzieci ok 17 500 USD. Załóżmy teraz, że w tej czteroosobowej rodzinie przynajmniej jedno dziecko chce ukończyć studia. Koszt jednego roku studiów nawet na niezbyt prestiżowym uniwersytecie wynosił w 1998 r. gdy mój syn rozpoczynał studia 22 500 USD, a w ostatnim roku 28 000 USD Studentom pozostają kredyty, które spłacają przez lata i nie podlegają one umorzeniu nawet po ogłoszeniu bankructwa konsumenckiego. Oczywiście ktoś może odnieść inne wrażenie, bo te najbardziej prestiżowe uniwersytety mają programy dla studentów zagranicznych, którzy mogą czesnego nie płacić w ogóle. Poniosą jedynie koszty wyżywienia i akademika. Dla Amerykanów natomiast jest obciążenie bardzo duże. Gdy normy społeczne zmieniają się tak, że wielu z nas traci orientację co do elementarnych zasad moralnych, mówi nam to coś ważnego o całym społeczeństwie. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama obiecał „zmiany, które przywrócą wiarę”, po czym realizował politykę gospodarczą dla wielu Amerykanów będącą raczej dalszym ciągiem poprzedniej. Niektórzy nadal mogą nazywać to „państwem prawa”, ale w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych dumny postulat http://klimatyzator.eu/klimatyzacja-do-biur-i-gastronomii/ „sprawiedliwości dla wszystkich” jest zastępowany skromniejszym hasłem „sprawiedliwości dla tych, których na nią stać”. System gospodarczy naznaczony takimi nadużyciami nie może dobrze funkcjonować: oszustwa wypaczają gospodarkę i podważają zaufanie obywateli. Joseph Stiglitz w książce „Cena nierówności” podsumowuje: „a. w ostatnich latach w USA wzrost dochodów jest odczuwalny głównie wśród 1 procenta najbogatszych Amerykanów; b. rezultatem powyższego są rosnące nierówności; c. klasie niższej i średniej powodzi się dzisiaj gorzej niż na początku tego wieku; d. nierówności majątkowe są jeszcze większe niż nierówności dochodów; e. rozwarstwienie widać nie tylko w dochodach, ale także w wielu innych zmiennych odzwierciedlających poziom życia, takich jak poczucie niepewności i dostęp do opieki zdrowotnej; f. najubożsi są w najtrudniejszej sytuacji, a w wyniku recesji ich życie stało się jeszcze cięższe; g. klasa średnia ulega coraz głębszej erozji; h. mobilność dochodowa w USA jest niewielka – Ameryka jako kraj równych szans to mit; i. w Stanach Zjednoczonych panują większe nierówności niż w innych krajach rozwiniętych, kraj walczy z nimi z mniejszym zaangażowaniem i wzrastają one szybciej niż w wielu innych częściach świata.” Gdy mówi się takiemu społeczeństwu, że oni teraz będą rządzić a nie Waszyngton, to takie społeczeństwo nie uwierzy, u nas nie uwierzono? Jest tylko jedna różnica Ameryka, to największa gospodarka świata, leader we wszystkich dziedzinach, bo tak my to postrzegamy, ale Amerykanie nie, bo to co przedstawiłem to fakt. Są jeszcze inne aspekty upadku USA, jak infrastruktura, szkolnictwo średnie czy służba zdrowia. Społeczeństwo jest sfrustrowane, chociaż tego nie pokazuje na co dzień, pokazało jednak swoją frustrację i zdezorientowanie w wyborach. Większość danych zaczerpnąłem z cytowanej książki Josepha Stiglitza…. my nie mamy szans na dogadanie się, toczymy miedzy sobą wojnę świadomościową, wojnę na myślenie. Skąd to się wzięło – to nie tylko nas dotyczy, ta wojna już jest powszechna, od rodzin się zaczyna, u mnie w domu z własną zoną nie możemy się dogadać, różnimy się dietą. To nasze zróżnicowanie, nie zależy od wykształcenia formalnego, którym się różnimy, pochodzenia społecznego. Budową mózgu się różnimy. Jak. Musiałbyś mi powiedzieć: ile tabletek, drażetek, codziennie zjadasz, ewentualnie jednostek insuliny sobie wstrzykujesz, powiedzieć, co Ciebie boli, jak rano wstajesz z łóżka, czym się smarujesz, ewentualnie, szczególnie nogi. Ta świadomościowa wojna, na myślenie dotarła do Ameryki,tego słynnego USA, to za sprawą prezydenta Trumpa bardzo mocno widać, podzielili się, podobnie jak my w Polsce. Ten proces jest widoczny we Francji, Niemczech i pozostałych krajach zachodnich. Łatwość, a jaką ludzie mogą się ze sobą porozumiewać, a właściwie różnić, tę wojenkę podsyca, tlenu jej dodaje. Śniło mi się dzisiaj, że za chwilę Kaczyński pozamyka wszystkie nieprzychylne jemu telewizje, nadajniku radiowe,z internetem zrobi porządek. To samo może zrobić Trump. Przykro mi, będę nudny, w biologii jest przyczyna, w zróżnicowaniu żywieniowym między ludźmi – to że zachodnie społeczności tak się podzieliły. W mojej przepastnej wyobraźni widzę już nowy typ globalnej wojny, właśnie świadomościowej, na myślenie, na intelekt. Być może, nawet między USA a Chinami. Bo atomu, chyba Trump nie użyje, wojna samolotowa, rakietowa, też jest mało prawdopodobna, ze względu na koszty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz