wtorek, 2 maja 2017

giełda

Hossa na giełdzie trwa tak długo, dopóki znajdzie się idiota skłonny zapłacić za akcje więcej niż sprzedający za ich kupno. Może dojść do sytuacji . że sprzedający koguta będzie żądał za niego 300 000 PLN i dostanie za niego 60 jajek po 5 000 PLN/szt. Potem zjawia się ktoś trzeźwo myślący i mówi – chyba was porąbało – ja daję za koguta góra 30 PLN a za jajko – 0,50 PLN/szt. No i kryzys i masowe bankructwa – ktoś wziął pod zastaw koguta kredyt na dom i nagle okazuje się, że zastaw wart jest tylko 1/10 000 kredytu!Rzuca się w oczy brak ludzi nadających się do pisania. To mnie martwi. To nie jest przypadek. To ma biologiczną przyczynę. Złe białko w diecie, trudne do strawienia, rozłożenia do aminokwasów, w ustroju człowieka. A tylko takie białko podsuwa bezmyślny globalista konsumentowi na Zachodzie — dp spożycia. Rzecz jest tak wielka, w swojej obszerności, że nawet nie próbuję jej wyjaśniać.Punkt widzenia leży zazwyczaj od punktu siedzenia. Pisze Pan z pozycji Warszawy, a nie z pozycji Ameryki. Oczywiście są tam elementy populistyczne, ale przemówienie nie składa się tylko z takich elementów. Ale rozważmy te quasi populistyczne, które wynikają z ogólnego stanu USA tj. takiego jak to odbierają mieszkańcy. Zacznijmy od podatków. Najwyższą stawkę podatkową obniżono stopniowo z 70% za czasów Cartera do 28 za prezydentury Reagana; co prawda podniesiono ją do 39,6% w epoce Clintona, ale klimatyzacja do biura Warszawa potem, za kadencji George’a W. Busha, ponownie ją obniżono – do 35%. Najbogatszym udało się opracować taki system podatkowy, w którym płacą mniej, niż wynosi ich należna część – płacą mniejszy procent od swoich dochodów niż ludzie znacznie od nich biedniejsi. Bogaci i superbogaci często posługują się korporacjami, by chronić swe dochody przed opodatkowaniem, i bardzo ciężko pracowali nad tym, by stawka podatku dochodowego od osób prawnych była niska, a prawo podatkowe miało wiele luk, co w ostateczności spowodowało, że faktyczna stopa dla najbogatszych wynosiła ok. 16,6% i była wyraźnie niższa od wynoszącej 20,4 procent stawki płaconej przez wszystkich. Głośno o tym mówił kilka lat temu jeden z najbogatszych Amerykanów W. Buffet i jest za tym by to zmienić. (jakie jest w tej kwestii stanowiska Trumpa – nie wiemy). Dalej, największym skandalem w polityce podatkowej ostatnich lat było obniżenie opodatkowania zysków kapitałowych. Pierwsza taka obniżka została wprowadzona w życie za prezydentury Clintona, druga za czasów Busha, gdy długoterminowe zyski kapitałowe objęto zaledwie piętnasto-procentowym podatkiem, poprzednio stawka ta wynosiła 35%. W ten sposób zafundowano milionerom, którzy dużą część dochodów osiągają w postaci zysków kapitałowych, niezwykle atrakcyjną taryfę ulgową. Nie ma żadnego powodu, by inwestorzy, a tym bardziej spekulanci, płacili niższe podatki niż ludzie zarabiający na życie ciężką pracą, ale tak właśnie jest amerykańskim systemie podatkowym. Ponadto, gdy aktywa są dziedziczone, zyski kapitałowe osiągnięte w ciągu życia ich poprzedniego właściciela nie podlegają opodatkowaniu. W takich okolicznościach i w warunkach coraz większej koncentracji majątku przez najbogatszy 1 procent społeczeństwa (czy też najbogatszą 0,1 procenta) zachodzi ryzyko, że Stany Zjednoczone będą stawać się w coraz większym stopniu krajem oligarchii dziedzicznej. Tym sposobem można rzec, że system gospodarczy USA w zasadniczym sensie przestał być sprawiedliwy. Równość szans to tylko mit i ta prawda stopniowo dociera do Amerykanów, równość szans stała się coraz mniejsza, mniejsza niż kiedyś i mniejsza niż jest dziś w innych krajach, w tym również w krajach starej Europy. Na całym świecie rządy zajmują się rozwiązaniem najważniejszych problemów gospodarczych, np. likwidacją długotrwałego bezrobocia czy też likwidacją nierówności społecznych. W USA zrobiono wiele dla zaspokojenia chciwości garstki uprzywilejowanych pozostałym pozostało poczucie krzywdy i przerodziło się w poczucie zdrady. Dalej, wielka recesja z 2008 r. zadała więc wielu Amerykanom potrójny cios: uderzyła w ich pracę, ich emerytury i ich domy. Dom, zamiast być inwestycją, która miała starczyć na emeryturę lub na opłacenie dziecku studiów, stał się kulą u nogi. Miliony rodzin, którym po krachu na rynku nieruchomości klimatyzacja do apteki odebrano domy, straciły nie tylko dach nad głową, ale także większość oszczędności. Zarządy banków miast zostać rozliczone z działań spekulacyjnych otrzymały kilkumilionowe premie. Mnóstwo ludzi z sektora finansowego i innych branż straciło kompas moralny, można to określić tylko jednym mianem: demoralizacja. Zarządy banków broniąc swojej pozycji posługiwało się zresztą cyniczną maksymą: „Nikt n i e p o w i n i e n nam ufać, każdy, kto nam ufa, jest głupcem”. Gdy niektóre stany próbowały rozliczyć banki za naruszenie prawa to niestety administracja Obamy stanęła temu na przeszkodzie. Coraz większa liczba Amerykanów z trudem zaspokaja swoje podstawowe życiowe potrzeby. O takich osobach mówi się, że żyją w ubóstwie. Odsetek ludzi znajdujących się w takiej sytuacji wzrósł z 12,5 procent w 2007 roku do 15,1 procent w roku 2010. W 2012 r. liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie wynosiła ok 1,5 mln ok 46 mln Amerykanów korzystało z bonów żywieniowych. Granicą ubóstwa w tym okresie dla 4 osobowej rodziny był dochód 22 350 USD a dla samotnej matki wychowującej 2 dzieci ok 17 500 USD. Załóżmy teraz, że w tej czteroosobowej rodzinie przynajmniej jedno dziecko chce ukończyć studia. Koszt jednego roku studiów nawet na niezbyt prestiżowym uniwersytecie wynosił w 1998 r. gdy mój syn rozpoczynał studia 22 500 USD, a w ostatnim roku 28 000 USD Studentom pozostają kredyty, które spłacają przez lata i nie podlegają one umorzeniu nawet po ogłoszeniu bankructwa konsumenckiego. Oczywiście ktoś może odnieść inne wrażenie, bo te najbardziej prestiżowe uniwersytety mają programy dla studentów zagranicznych, którzy mogą czesnego nie płacić w ogóle. Poniosą jedynie koszty wyżywienia i akademika. Dla Amerykanów natomiast jest obciążenie bardzo duże. Gdy normy społeczne zmieniają się tak, że wielu z nas traci orientację co do elementarnych zasad moralnych, mówi nam to coś ważnego o całym społeczeństwie. Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama obiecał „zmiany, które przywrócą wiarę”, po czym realizował politykę gospodarczą dla wielu Amerykanów będącą raczej dalszym ciągiem poprzedniej. Niektórzy nadal mogą nazywać to „państwem prawa”, ale w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych dumny postulat http://klimatyzator.eu/klimatyzacja-do-biur-i-gastronomii/ „sprawiedliwości dla wszystkich” jest zastępowany skromniejszym hasłem „sprawiedliwości dla tych, których na nią stać”. System gospodarczy naznaczony takimi nadużyciami nie może dobrze funkcjonować: oszustwa wypaczają gospodarkę i podważają zaufanie obywateli. Joseph Stiglitz w książce „Cena nierówności” podsumowuje: „a. w ostatnich latach w USA wzrost dochodów jest odczuwalny głównie wśród 1 procenta najbogatszych Amerykanów; b. rezultatem powyższego są rosnące nierówności; c. klasie niższej i średniej powodzi się dzisiaj gorzej niż na początku tego wieku; d. nierówności majątkowe są jeszcze większe niż nierówności dochodów; e. rozwarstwienie widać nie tylko w dochodach, ale także w wielu innych zmiennych odzwierciedlających poziom życia, takich jak poczucie niepewności i dostęp do opieki zdrowotnej; f. najubożsi są w najtrudniejszej sytuacji, a w wyniku recesji ich życie stało się jeszcze cięższe; g. klasa średnia ulega coraz głębszej erozji; h. mobilność dochodowa w USA jest niewielka – Ameryka jako kraj równych szans to mit; i. w Stanach Zjednoczonych panują większe nierówności niż w innych krajach rozwiniętych, kraj walczy z nimi z mniejszym zaangażowaniem i wzrastają one szybciej niż w wielu innych częściach świata.” Gdy mówi się takiemu społeczeństwu, że oni teraz będą rządzić a nie Waszyngton, to takie społeczeństwo nie uwierzy, u nas nie uwierzono? Jest tylko jedna różnica Ameryka, to największa gospodarka świata, leader we wszystkich dziedzinach, bo tak my to postrzegamy, ale Amerykanie nie, bo to co przedstawiłem to fakt. Są jeszcze inne aspekty upadku USA, jak infrastruktura, szkolnictwo średnie czy służba zdrowia. Społeczeństwo jest sfrustrowane, chociaż tego nie pokazuje na co dzień, pokazało jednak swoją frustrację i zdezorientowanie w wyborach. Większość danych zaczerpnąłem z cytowanej książki Josepha Stiglitza…. my nie mamy szans na dogadanie się, toczymy miedzy sobą wojnę świadomościową, wojnę na myślenie. Skąd to się wzięło – to nie tylko nas dotyczy, ta wojna już jest powszechna, od rodzin się zaczyna, u mnie w domu z własną zoną nie możemy się dogadać, różnimy się dietą. To nasze zróżnicowanie, nie zależy od wykształcenia formalnego, którym się różnimy, pochodzenia społecznego. Budową mózgu się różnimy. Jak. Musiałbyś mi powiedzieć: ile tabletek, drażetek, codziennie zjadasz, ewentualnie jednostek insuliny sobie wstrzykujesz, powiedzieć, co Ciebie boli, jak rano wstajesz z łóżka, czym się smarujesz, ewentualnie, szczególnie nogi. Ta świadomościowa wojna, na myślenie dotarła do Ameryki,tego słynnego USA, to za sprawą prezydenta Trumpa bardzo mocno widać, podzielili się, podobnie jak my w Polsce. Ten proces jest widoczny we Francji, Niemczech i pozostałych krajach zachodnich. Łatwość, a jaką ludzie mogą się ze sobą porozumiewać, a właściwie różnić, tę wojenkę podsyca, tlenu jej dodaje. Śniło mi się dzisiaj, że za chwilę Kaczyński pozamyka wszystkie nieprzychylne jemu telewizje, nadajniku radiowe,z internetem zrobi porządek. To samo może zrobić Trump. Przykro mi, będę nudny, w biologii jest przyczyna, w zróżnicowaniu żywieniowym między ludźmi – to że zachodnie społeczności tak się podzieliły. W mojej przepastnej wyobraźni widzę już nowy typ globalnej wojny, właśnie świadomościowej, na myślenie, na intelekt. Być może, nawet między USA a Chinami. Bo atomu, chyba Trump nie użyje, wojna samolotowa, rakietowa, też jest mało prawdopodobna, ze względu na koszty.

globalne

a masowa mordownia XX wieku była wynikiem globalnego kryzysu kapitalizmu rynkowego. Przecież gdyby nie ogólnoświatowa zapaść gospodarcza początku lat 1930., wywołana przez giełdowych spekulantów z USA, i związane z tym ogromne bezrobocie w Niemczech, to Hitler nigdy nie doszedł by do władzy a Stalin też nie miał by wolnej ręki. 2, Oczywiste jest też, że w wyniku wzrostu liczby ludności na świecie będą się realizować różne trendy, w tym szczególnie wzrost poziomu agresji wśród społeczeństw. Wystarczy zrobić prosty eksperyment ze szczurami w klatce – jeśli do klatki, gdzie kilka szczurów żyje sobie bezkonfliktowo wpuścimy kilka razy tyle szczurów nie zwiększając przy tym ilości pokarmu i wody, to zaczną one być coraz bardziej agresywne w walce o przestrzeń życiową (Lebensraum) , żywność i wodę. teoretycznie jest to możliwe. Jednak, w praktyce jest to niemożliwe,sama biologia to wyklucza, w każdej komórce ustroju człowieka znajduje się około 200 tysięcy Kryzys kapitalizmu w latach 1930. wynikał z jego fundamentalnych właściwości, z pogoni za zyskiem, z produkowania dla zysku a nie dla zaspokojenia potrzeb konsumentów i z prywatnej własności kapitału. Pamiętaj, że ekonomia zawsze redukuje się do konsumenta i konsumpcji, jako iż inwestujemy nie po to, aby inwestować, ale tylko po to, aby w przyszłości mieć możliwość zwiększenia konsumpcji. Niestety, ale praktycznie żaden ze współczesnych akademickich ekonomistów nie ma o tym nawet najmniejszego pojęcia. Przypominam Ci też, że Hitler był szczupły i że był on fanatykiem zdrowej żywności, w w odróżnieniu np. od tej grubej, spasionej konserwatywnej świni jaką był Churchill, tak nawiasem idol Trumpa. białek, jak tym sterować, z jednym rodzajem białka są problemy. Żywienie człowieka jest w tej chwili jedynym sposobem „wychowawczym”, kształtującym człowieka, moralnie, etycznie. To się dzieje, w skali jednostkowej, i masowej. Przecież to widać, charakter narodów zależy od rodzaju zjadanych pokarmów, już dawno to ludzie zauważyli, niektórzy za takie myślenie zostali ten globalny kryzys kapitalizmu, to tylko objaw, a nie przyczyna. Innym objawem było spsienie intelektualne ówczesnych elit, na czele z cesarzami, carami, i ich marionetkami. A przyczyną tej zgnilizny kierowniczej, była dieta ówczesnych elit: w koryto żywieniowe weszli, zamiast zajadać się samym pokarmem odzwierzęcym, mieszali to z pokarmem roślinnym, szczególnie z kartoflami, kluskami… Z tak prozaicznego powodu, intelekt uciekł im w cholerę, i jednocześnie możliwość panowania nad Europą. spaleni na stosie, albo powieszeni. 3. Hasło „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się” było inkluzywne i miało ono zapobiec takim konfliktom, w odróżnieniu od ekskluzywnych haseł typu „Deutschland, Deutschland über alles” czy też „Śmierć niewiernym”.

kształt

Donald Trump to taki wielki populista, bo wielkiego mocarstwa przywódcą ma być. Mam poważne obawy, że jest pozbawiony zdolności do myślenia, tylko hasła rzuca, nawet nie tezy, czy idee. Jak będzie – to dopiero zobaczymy. On jest repliką naszego Jarosława Kaczyńskiego, którego również na myślenie populistyczne tylko stać. Ryzykowną tezę stawiam, sam jej się boję, czy przypadkiem nie popełniam błędu w ocenie. Jednemu i drugiemu, chciałbym życzyć sukcesu, niestety, mój rozum nie daje im szans. Ci, którzy światem zachodnim kierują, tzw liberałowie – to też są populiści, z tą różnicą, że trochę inaczej mają poukładane komórki mózgowe w głowach,1. Co rozumiesz przez „populistę”? Przecież demokracja to jest po polsku władza ludu, czyli inaczej ludowładztwo, a po łacinie lud to jest populo klimatyzacja Wilanów . Ciekawe, ilu „postępowców” psioczących dziś na Trumpa wie o tym, że populizm oznacza to samo co demokratyzm, jako iż greckie „demos” oznacza to samo co łacińskie „populo”? 2. Bzdury zaś piszesz, że nauka ma dziś sposoby na to, aby z dziecinną łatwością określić przydatność określonego osobnika do pełnienia ważnych funkcji wymagających myślenia, jako że nauka nie ma, jak na razie, pojęcia o tym, czym jest właściwie myślenie. lepiej, lub inaczej, nakarmione synapsy….to też są bezmózgowce, albo osobniki z patologicznym myśleniem. W Europie takie patologiczne myślenie, albo niemyślenie jest ulokowane w strukturach UE, dla robienia pieniędzy, tylko, element ludzki jest tam ulokowany, dla kombinowania.Pytanie zasadnicze – czy ci „wyselekcjonowani” przez „mikroskopy elektronowe, tomografy…badania genetyczne, molekularne… ” jako przydatni „do pełnienia ważnych funkcji wymagających myślenia” będą chcieli się tych funkcji podjąć ?„Na przełomie XIX i XX wieku problemem sprawowania władzy zajmowali się humaniści, którzy aby stawić czoło światu, pracowali nad swoim rozwojem wewnętrznym.”Coś niebardzo tym humanistom wyszło jak zresztą innym teoretykom rozwoju ludzkości chyba,że przyjmiemy,że masowa mordownia XX wieku była praktyczną edukacją ku dobru powszechnemu. Bardzo lubię przykłady z życia wzięte dlatego twierdzę,że w wyniku wzrostu liczby ludności http://klimatyzacjapolska.pl/wpisy/ na świecie będą się realizować różne trendy np. wzrost poziomu agresji wśród społeczeństw i jak widać są to zjawiska o charakterze globalnym co skwapliwie wykorzystują to niektórzy politycy ale skoro taka wola ludu to czemu nie.Widoczne też jest,że jak jacyś humaniści czy inni budowniczowie kultury za bardzo zaczynaja się sprzeciwiać to tym gorzej dla kultury i dla nich.Zawsze znajdzie się „zawsze słuszne” hasło np.Deutschland, Deutschland über alles lub „proletariusze wszystkich krajów łączcie się” czy „śmierć niewiernym” lub jak ostatnio „amerykanizm” i przyzwolenie do mordowania w imię racji zostaje realizowane .Można to również nazwać „karczowaniem pola na spotkanie………….”,niewątpliwie na spotkanie ale czego? Jeśli się już zdecydują to jawi się następne pytanie – czy będą mogli to, co rozum im nasuwa zrealizować. A na koniec – czy to, co im rozum nasuwa służyć będzie dobru większości ? Mówiąc prościej – czy odpowiednia dieta zapewnia wykształcenie empatycznego altruisty a wyklucza zachłannego egoisty ? Stan współczesnej biologii jest już tak rozwinięty, że za pomocą posiadanych narzędzi, może, mam na myśli mikroskopy elektronowe, tomografy…badania genetyczne, molekularne… z dziecinną łatwością określić przydatność określonego osobnika do pełnienia ważnych funkcji wymagających myślenia. Tego zrobić nie można, bo jeszcze nie ukształtował się taki obyczaj.

odczucie

Kicz jest produktem bezmyślności. Dodam jeszcze, że uprawianie gospodarki, ekonomii, żeby mądrzej wyglądało, także jest kiczem. Dlaczego tak się stało. Bo mało kto zauważył, że skończyła się epoka ideologii, że weszła”ideologia pieniądza”, i to do wszystkich dziedzin naszego życia. Można ją nazwać globalizmem, tę nową „ideologię” Dla pieniądza się wszystko robi, żeby go było jak najwięcej. W tym celu nawet fikcyjny pieniądz się wprowadza, taka zwany luzowany, drukowany zapisem w komputerze, kredytem bez zabezpieczenia ludziom się rozdaje. W wielu krajach pieniądze się rozdaje, w formie socjalu, programów typu 500+, ludzie nie muszą pracować, żeby żyć. Zadłużanie budżetów wielu państw narodowych, też jest rozdawnictwem pieniędzy. Zapomniano, zupełnie, o myśleniu, zamiast myślenia uprawia się kombinowanie. Żeby człowiek mógł myśleć: muszą być spełnione pewne określone warunki biologiczne. Taka myśl przyszła mi do głowy, jak wysłuchałem tego wykładu Kicz jest produktem bezmyślności. Dodam jeszcze, że uprawianie gospodarki, ekonomii, żeby mądrzej wyglądało, także jest kiczem. Dlaczego tak się stało. Bo mało kto zauważył, że skończyła się epoka ideologii, że weszła”ideologia pieniądza”, i to do wszystkich dziedzin naszego życia. Można ją nazwać globalizmem, tę nową „ideologię” Dla pieniądza się wszystko robi, żeby go było jak najwięcej. W tym celu nawet fikcyjny pieniądz się wprowadza, taka zwany luzowany, drukowany zapisem w komputerze, kredytem bez zabezpieczenia ludziom się rozdaje. W wielu krajach pieniądze się rozdaje, w formie socjalu, programów typu 500+, ludzie nie muszą pracować, żeby żyć. Zadłużanie budżetów wielu państw narodowych, też jest rozdawnictwem pieniędzy. Zapomniano, zupełnie, o myśleniu, zamiast myślenia uprawia się kombinowanie. Żeby człowiek mógł myśleć: muszą być spełnione pewne określone warunki biologiczne. Taka myśl przyszła mi do głowy, jak wysłuchałem tego wykładu https://www.youtube.com/watch?v=geKhNxxq1lA&t=275s Mózg musi prawidłowo funkcjonować, te wszystkie synapsy, komórki nerwowe, karmione to musi być, poukładane… Na obecnym poziomie wiedzy neurobiologicznej wiemy tylko, że trzeba o tym myśleć…. Zauważyłem wspólny mianownik tego myślenia, żeby było takie jak potrzeba, o naszym myśleniu decyduje białko, dwieście tysięcy zidentyfikowano tych białek, każde inaczej zbudowane, jako cząsteczka, molekuła…. Widzę problem, jak to powiązać z żywieniem człowieka, jakie białka spożywać, żeby mój mózg pracował prawidłowo, żeby mu nic nie brakowało. Nauka jeszcze nie zadaje sobie takiego pytania, myśli tylko o tym jak ma być, a nie jak jest, i czy jest dobrze. Przyszło mi na myśl, że ci wielcy bogacze, globaliści, banksterzy – gromadzą te pieniądze, kapitał, z powodu wadliwej konstrukcji mózgu, z powodu niewłaściwego białka, które spożywają. Bogacze, jak to bogacze dobrze się odżywiają, prawdopodobnie podobną dietą , tą samą dietą, na przykład samymi ośmiorniczkami. Patologiczne mózgi posiadają, nastawiony na gromadzenie bez opamiętania,im się rodzi, jednocześnie, mogą być tylko egoistami… inne uczucia są im obce.W uzupełnieniu mojego wpisu powyżej, pozwolę sobie przypomnieć małe fragmenty wywiadu sprzed czterech lat z naszym najwybitniejszym żyjącym reżyserem teatralnym, Krystianem Lupą – „Krystian Lupa: Polskie państwo snu”. Wywiad przeprowadził Roman Pawłowski: „– Nasze cele i wektory działań w strukturach państwa stają się nieczytelne. Zanika nawet pozór, że dialog państwa z obywatelem wytycza jakieś kierunki. Rozrasta się nieobliczalnie pornograficzny spektakl polityczny wciągający obywateli w jakieś poplątanie. W rozpędzającym się transie wzajemnych kompromitacji rozpuszcza się widzialność ważnych problemów – znika pasja wspólnego dążenia, radość budowania, która jest niezbędnym czynnikiem zdrowia społecznego i wspólnotowego poczucia sensu. W tym pornograficznym spektaklu politycznym rośnie chorobliwa żądza władzy polityków, którzy z kolei pod ciśnieniem zbłaźnienia coraz bardziej infantylnie ją kamuflują. Pawłowski: Nie wierzy pan w misję rządzących? – Politycy tylko udają, że realizują jakąś misję. Dotyczy to wszystkich uczestników życia politycznego…. Pawłowski: Władza jest anachronizmem? – Anachroniczne są postawy ludzi, którzy są do niej przypięci. I to jest najgorsze. Odkąd politycy stali się profesjonalni, zamiast naprawić technikę władzy, zmieniają ją na gorszą. Na przełomie XIX i XX wieku problemem sprawowania władzy zajmowali się humaniści, którzy aby stawić czoło światu, pracowali nad swoim rozwojem wewnętrznym. Dzisiaj zawodowy polityk w żadnym wypadku nie podejmie takiego wyzwania. Jak się ten proces przejawia w kulturze? – Od dawna rośnie moja frustracja i poczucie całkowitego nieporozumienia. Trzeba by zacząć od banałów, że władza nie zadaje sobie istotnych pytań, jak w tej szczególnej sytuacji partnerować rozwojowi kultury. Kultura to jednak inne wyzwanie, niż kolejnictwo czy gospodarka. Kultura, a zwłaszcza sztuka, która jest awangardą kultury, wyprzedza rozwój rzeczywistości. Sprawia, że człowiek nie zostaje z tyłu, nie jest outsiderem wobec zaskakujących go przemian, pozwala te przemiany tropić i wyprzedzać. 20 lat temu, kiedy rozpoczęła się w Polsce wielka przemiana, kiedy zachłysnęliśmy się wolnością, wielkie wrażenie zrobiła na mnie wypowiedź Tadeusza Kantora o nowych ekipach rządzących. Kantor mówił, że z zapartym tchem słuchał tego, co mówią politycy tej wolnej Polski, od których tyle oczekiwaliśmy. A wtedy premierem został Tadeusz Mazowiecki, więc nie byle kto, elita. „Słuchałem uważnie – mówił Kantor – ale żaden z tych polityków nie wypowiedział słowa sztuka. Oni pożałują tego, oni przez to przegrają”. Tak, „Słuchałem uważnie – mówił Kantor – ale żaden z tych klimatyzacja do firmy polityków nie wypowiedział słowa sztuka. Oni pożałują tego, oni przez to przegrają”. Obawiam się niestety, że to my wszyscy przegraliśmy… I może jeszcze refleksje sprzed kilku lat naszego wybitnego aktora Wojciecha Pszoniaka: „Donata Subbotko: Dzisiaj z ludźmi kultury nie trzeba się liczyć? – Platforma, na którą głosowałem, odpuściła kulturę, Tuska interesowała piłka nożna. Politycy nie mieli potrzeby inwestowania w kulturę. To się ma albo nie. Nie jest tak, że nagle zacznie pani jeść nożem i widelcem, jeśli do tej pory jadła pani palcami. Człowiek zawsze może się tego nauczyć, ale to już nie będzie taki nawyk jak mycie zębów, zamykanie drzwi, rozbieranie się czy ubieranie. Nasi politycy nie mają nawyku stawiania na kulturę”. A kto ma im powiedzieć, że patologiczny mózg posiadają ci bogacze, jeżeli ta cała reszta, ta większość posiada tę samą przypadłość: niesprawny mózg. Mózg musi prawidłowo funkcjonować, te wszystkie synapsy, komórki nerwowe, karmione to musi być, poukładane… Na obecnym poziomie wiedzy neurobiologicznej wiemy tylko, że trzeba o tym myśleć…. Zauważyłem wspólny mianownik tego myślenia, żeby było takie jak potrzeba, o naszym myśleniu decyduje białko, dwieście tysięcy zidentyfikowano tych białek, każde inaczej zbudowane, jako cząsteczka, molekuła…. Widzę problem, jak to powiązać z żywieniem człowieka, jakie białka http://klimatyzacjapolska.pl/klimatyzacja/ spożywać, żeby mój mózg pracował prawidłowo, żeby mu nic nie brakowało. Nauka jeszcze nie zadaje sobie takiego pytania, myśli tylko o tym jak ma być, a nie jak jest, i czy jest dobrze. Przyszło mi na myśl, że ci wielcy bogacze, globaliści, banksterzy – gromadzą te pieniądze, kapitał, z powodu wadliwej konstrukcji mózgu, z powodu niewłaściwego białka, które spożywają. Bogacze, jak to bogacze dobrze się odżywiają, prawdopodobnie podobną dietą , tą samą dietą, na przykład samymi ośmiorniczkami. Patologiczne mózgi posiadają, nastawiony na gromadzenie bez opamiętania,im się rodzi, jednocześnie, mogą być tylko egoistami… inne uczucia są im obce. A kto ma im powiedzieć, że patologiczny mózg posiadają ci bogacze, jeżeli ta cała reszta, ta większość posiada tę samą przypadłość: niesprawny mózg.

kiczowate

Upadł ZSRR, i nikt do tej pory obiektywnie nie opisał przyczyny tego upadku. Podobnie, nikt nie zadaje pytania, sobie i całemu światu: dlaczego kilkunastu wielkim właścicielom kapitału udaje się rozwalanie światowego systemu finansowego, do tego bezkarnie, niszczenie gospodarek wielu państw , na czele z gospodarką USA. Ta nieliczna grupa najbogatszych ludzi , nie tylko gospodarkę degraduje: wszystko. Przyczyna jest bardzo prosta: za duża nierówność, ona powinna być, koniecznie, ale w określonej proporcji do uzyskiwanych dochodów. Dlaczego nie ogranicza się nierówności, przecież jest to bardzo łatwe, wystarczy wprowadzenie pewnych określonych ograniczeń?… klimatyzacja domowa socjalistyczna ideologia, choć trudno ją uznać za szczególnie wyrafinowaną estetycznie, dość skutecznie stawiała jednak tamy kiczowi kojarzącemu się wiodącej partii bądź to z zachodnim zepsuciem, bądź z drobnomieszczańskimi gustami. Nadejście wolnego rynku sprawiło, że wszelkie tamy pękły, a kicz szerokim nurtem wlał się w codzienne życie…. … zły smak i brak gustu hulają już na całego. Zalewają nas formy estetycznie miałkie, pozbawione oryginalności, konwencjonalne, efekciarskie. I treści tworzone pod publiczkę, sprawnie grające na emocjach, demagogiczne. Widać to w architekturze, najlepiej pod postacią tzw. retrowersji, czyli naśladowania historii; w pseudodworkach, podrasowanych na ludowe karczmach, ociekających złotą farbą hotelach, domach weselnych udających eklektyczne pałace oraz w postmodernistycznych kamieniczkach udających starsze niż są. Widać ów kicz w polityce przestrzennej miast, zazwyczaj dających inwestycyjne pierwszeństwo multimedialnej fontannie nad estetycznymi formami służącymi wypoczynkowi i spotkaniom. Widać nawet w przydomowych ogródkach, już niekoniecznie w postaci ogrodowych krasnali, ale na pewno w postaci betonowych ogrodzeń i rzędów równo posadzonych tui. Kiczem jest przesiąknięty wystrój mieszkań i domów, dresiarsko-błyskotkowy sposób ubierania się i spędzania wolnego czasu: swojsko-kurortowy na zmianę z grillowo-piwnym. Wielu uwielbia wypoczywać w otoczeniu kiczu, kocha też taplać się w kiczu na platformach społecznościowych; wystarczy się przyjrzeć stylowi selfie, by uświadomić sobie, jak bardzo poczucie piękna – głównie nastolatków – jest przesiąknięte szmirą…. Ośrodkiem drugim są media. Kicz opanował przede wszystkim, zażarcie walczące o słupki oglądalności, stacje telewizyjne. Wszystko tu jest podszyte badziewiarskim blichtrem, począwszy od samych pomysłów na programy. Królują nieskomplikowane zasady, niewymagające jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego, scenografie, przy których operetka to himalaje dobrego smaku, głupkowaty kult młodości, bratania się, rechotu. Seriale telewizyjne operują tymi samymi kliszami, sprzedają widzom niemal wyłącznie to, co ci chcą bez wysiłku oglądać. W promocji estetycznego i intelektualnego kiczu zaledwie krok z tyłu pozostaje prasa, radio czy internetowe portale informacyjne, masowo zastępując złożone prostym, a wyjaśnienie – zabawianiem. Widz ma żyć życiem innych, a nie swoim własnym, przejmować się nie samorozwojem, ale ewolucją celebryckich znajomości, mód i biustów. W tej sytuacji trudno oczekiwać, by uchował się jakikolwiek obszar odporny na inwazję kiczu. Coraz więcej znaleźć go można w szkolnictwie, także tym wyższym, w medycynie, a nawet ekonomii (np. pomysł na narodową kartę płatniczą). Najskuteczniej jednak kicz mości sobie miejsce w polityce…. Kicz stał się wygodny. Politykom pozwala http://klimatyzator.eu/klimatyzacja-do-mieszkan/ skuteczniej manipulować społeczeństwem. Media i edukację zwalnia z kłopotliwych misyjnych zadań, a każdego z obywateli – z konieczności nadmiernego wysiłku intelektualnego…. … na odsiecz w walce z wszechogarniającym kiczem nie można liczyć na żadnych sojuszników. Pozostaje pielęgnowanie kurczących się oaz dobrego smaku oraz intelektualnej subtelności i ciągłe przypominanie fraz wiersza Zbigniewa Herberta „Potęga smaku”: Tak więc estetyka może być pomocna w życiu nie należy zaniedbywać nauki o pięknie Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać kształt architektury rytm bębnów i piszczałek kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów”. Tak, zdebilizowane szkoły, zdebilizowane uczelnie, zdebilizowane media, zdebilizowana kultura, zdebilizowane elity, wszechobecna tandeta i kicz. Czy należy się więc dziwić, że innowacyjność mamy zerową a naszym przebojem eksportowym są drewniane trumny do samodzielnego montażu? Jest tylko jedna odpowiedź, przyczyna, dlaczego tego się nie robi, jest nią patologiczna czynność umysłu współczesnego człowieka. Objawów tego zjawiska jest wiele.

wtorek, 14 lutego 2017

droga

Nie mając działki nie wybierzesz domu i odwrotnie. Niestety działka i dom to dwie sprawy które muszą ze sobą świetnie współgrać. Koszt 500 tys zł za nieduży dom razem z działką jest kosztem realnym i powinno się udać go zrealizować, jednak dopóki nie masz działki i konkretnego projektu nie da się tego oszacować. Po wyborze działki dopiero będziesz mógł zdecydować czy ma to być dom parterowy czy z poddaszem użytkowym, bo jak widzę dałeś i takie i takie propozycje. Poszczególne koszty też będą od tego zależeć, media i ich odległość od domu, rodzaj ogrzewania, teren na działce, dojazd, warunki zabudowy (albo MPZP). Tak więc najpierw rozejrzyj się za działką ... może być metoda 100/10/1 sto oglądasz, 10 wybierasz 1 kupujesz A poza tym zapraszam na wątki "Dom za 250 tyś, dom za 350 tyś - cała masa wyliczeń, opisanych doświadczeń. Dodatkowo, jak będziesz wybierał projekt, to w dziale projektowym możesz sprawdzić, czy ktoś już go budował i ile go to kosztowało.Osobiście nie polecam budowy komuś kto niezbyt się na tym zna albo nie ma na prawdę sprawdzonego kierownika budowy i ekip budowlanych. Niestety wiem z doświadczenia, że nawet znając się na budowlance i jeżdżąc codziennie 1-2 razy na budowę i ponad to mając niezależnego kierownika budowy... i tak można się na wielu rzeczach naciąć. to jest chyba wysoka, jak na tak nieduże miasto, więc myślałem o wybudowaniu się na wsi nieopodal, do której dociera komunikacja miejska (od tej strony, od której pracujemy). Dojazd samochodem jest szybszy, niż z drugiego końca miasta. Tam jest 100-150 zł/m^2. Zauważyłem, że w dobrych lokalizacjach już stoją domy (i są niestety często stare), a działki do kupienia są w tych gorszych. Czasem się trafi działka w super lokalizacji, ale wtedy jest bardzo droga.Mimo że droga to właśnie taką powinieneś kupić. Na działce się nie oszczędza, nie robi kompromisów. To od niej będzie zależeć twój komfort a nawet wartość domu jeśli kiedyś będziesz chciał sprzedać. Tak jak przedmówcy namawiam na działkę bardzo blisko miasta i miejsca gdzie mieszkamy, mamy szkoły, przedszkole i gdzie pracujemy itp. Potem każdy dodatkowy km dojazdu to w rocznym rozliczeniu dodatkowe koszty które szybko zjedzą to co zaoszczedziliśmy na niższej cenie zakupu działki.Mając jednak dzieci, nieważne w jakim wieku, budowanie sie na zadupiu bo bardzo zła decyzja. Każda zajęcie w szkole, po szkole, wyjście do kolegi itp itd to konieczność dowożenia autem. Piszecie że 20km to w 20min, tyle że na wylotówce z dużego miasta można te 20km jechać przez godzine albo lepiej i to w jedną stronę. Przykład: zawozisz dziecko na angielski do miasta, 20km, powiedzmy pol godzinki jazdy autem. Lekcja trwa poltorej godziny wiec bez sensu wracać do odomu żeby za 15 minut znów przyjeżdzać więc zostajesz i czekasz na dzieciaka i głupio zabijasz czas np w sklepie itp 3 godziny życia stracone :/ I tak ze wszystkim. Chce dzieciak jechać do kolegi z miasta, musisz go zawieść bo przecież nie bedzie po ciemku autobusem wracał z żulami. Jak go już zawiesiesz to nie wiesz czy znów zabijać czas czy może jednak wrócić i  te 40km w dwie strony. Masakra takie życie i dojazdy. Pomijam już nawet koszty dojazdów które są gigantyczne a auto staje sie twoim drugim domem w którym spędzasz więcej czasu niż w salonie w domu.Chodzą na zajęcia dodatkowe, a do znajomych będą mogli dojechać milionem busików (akceptujących bilety miesięczne) lub komunikacją miejską. Nie wiem ile to zajmie czasu bom zmotoryzowana. Za cenę obecnej działki i planowanego domu mogłam kupić działkę w granicy miasta, z tym że jej powierzchnia wynosiłaby około 500 m2.Mam kolege w pracy który rok temu przeprowadził sie do domku ok 18km od centrum - u nas to jakieś 35-40min jazdy w godzinach szczytu. Tak rozmawialiśmy sobie ostatnio ile nam czasu wolnego zostaje po pracy dla siebie (obaj mamy dwójke dzieci w podobnym wieku). Ja mam 6km do domu - 15minut w najgorsze nawet korki. Po zebraniu dzieci po drodze jestem w domu 17 ze zrobionymi zakupami i żoną na bocznym siedzeniu. On nie ma czasu wcale, całe popołudnie i wieczór zajmuje mu załatwianie zakupów, zawożenie, przywożenie dzieci. Jak jeszcze zapomni czegoś kupić pod szkołą to dramat bo musi wracać do miasta (nie wszystko da się kupić w wiejskim sklepiku). Najgorsze według niego są dni gdy jedno dziecko kończy lekcje o zupełnie innej porze niż drugie. Jeden dzieciak siedzi na świetlicy kilka godzin bo babcia chociaż sie nudzi na emeryturze nie bedzie jechała godzine busem żeby go odebrać. Jak chce wyskoczyc z nami na piwo to taksówka do domu kosztuje go prawie 80zł. Autobus jeżdzi - ostatni 22.30. Busy jeżdzą ale tylko rano i w godzinach powrotu z pracy, max do 18tej. Moje dzieci wtedy dopiero chcą wyjść z domu. Trzeba bardzo dobrze przemyśleć czy mieszkanie na wsi ma dla nas sens. To prawda że za działkę dałem dużo, ale na pewno nie żałuje jak widuje znajomych którzy nie mają na nic czasu. Nie po to wyprowadzam się z bloku żeby znowu mieć sąsiada rzut beretem i czuć co dziś u niego będzie na obiad Na własnej działce spokojnie będę mogła opalać się w negliżu i nikt tego nawet nie zauważy Jak ktoś jest na emeryturze albo pracuje w domu i nie ma dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym to ok, polecam życie na wsi, w przeciwnym  razie szybko pożałuje. Mam całą masę znajomych, którzy przyoszczedzili na działce i wybudowali sie na zadupiu, ewntualnie w gorszej dzielnicy, przy torach itp. Potem żałujesz całe życie. Nieraz widywałem na budowach jak majster próbuje wciskać przysłowiowy "kit" ludziom prosto w oczy... nie tak dawno temu byłem świadkiem jak (jak się później okazało kierownik budowy) zalecał ograniczenie się do folii kubełkowej gdyż jest ona lepszą izolacją i bardziej powszechną dziś niż "jakieś tam lepiki"... Dopiero jak się włączyłem do dyskusji (w przypadku najbliższego sąsiada uznałem, że wypada się wtrącić) to ów kierownik nieco spasował i przyznał, że faktycznie kubełki są tylko pewnego rodzaju dodatkiem. Zastanów się na prawdę dwa razy czy jesteś w stanie udźwignąć budowę samodzielnie i wszystkiego dopilnować.

działka

Zdecydowałem się zapisać zadać pytanie, ponieważ widzę, że bez jakiejś pomocy nie będzie mi łatwo podjąć decyzji. Większość poradników dla początkujących, które znalazłem, dotyczy nieco innych kwestii, niż ta, która mnie interesuje. Przez ostatni rok szukałem domu na rynku wtórnym, ale coraz bardziej myślę o budowie domu. Muszę znaleźć odpowiedź na pytanie: czy mi się to opłaca. Dlatego muszę oszacować koszt wybudowania domu i prosiłbym Was o pomoc. Najpierw to, co mnie interesuje: Myślę o domu: - tanim w budowie, ale w miarę energooszczędnym, - 105-115 m^2, - z garażem, - pewnie najlepiej bez piwnicy, bo to dodatkowy koszt, - z salonem połączonym częściowo z kuchnią - z 3-4 dodatkowymi pokojami (obecnie dla czterech osób, ale może później dla pięciu). - Nie mam jeszcze działki. - Mam zamiar wydać do 510 tys (ewentualnie do 550 tys) i zastanawiam się, czy to wystarczy, bo dom za tę kwotę spokojnie kupię. - Nie mam doświadczenia w budowaniu domów i nie nazwałbym siebie złotą rączką. Uczestniczyłem kilka razy w pracach remontowych, więc nie mam dwóch lewych rąk - ale nie mogę sobie pozwolić na wzięcie na siebie dużego udziału w budowie domu. a) Linki do poradników dla osób zastanawiających się, czy wybudować dom (z naciskiem na kwestie finansowe, a nie np. na wady i zalety domów vs. mieszkań albo poradniki dla już budujących). b) Linki do stron opisujących zagadnienie kosztów domów / kalkulatorów. c) Listę wydatków i ewentualnie szacunkowe koszty (jeśli się da), które stoją na mojej drodze od podjęcia decyzji o wybudowaniu domu do zamieszkania w nim. Oto moja lista kosztów, które przychodzą mi do głowy (jestem kompletnym laikiem): 1) Koszt samego wybudowania domu - najtrudniejszy w oszacowaniu. Znalazłem różne propozycje domów, Koszt stanu surowego zamkniętego: około 180 tys netto (Czy brutto = 1,23*netto ?), Koszt stanu deweloperskiego (na stronie Lipińskich): 280 tys netto. Jak oszacować koszt dalszych prac wykończeniowych? Mam na myśli rozwiązania budżetowe, ale nie badziewne. Czy jakoś da się to oszacować? Może jest jakiś kalkulator? 2) Koszt zakupu działki: dajmy na to w moim przypadku 100 tys (uzbrojona) + koszt notariusza przy zakupie działki. 3) Koszty związane z kredytem w banku. 4) Koszt pieca, i spraw z nim związanych. 5) Koszt projektu - około 2500 zł (plus dodatkowe koszty później?). 6) do mediów (nie wiem, czy to, co piszę, ma sens). 7) Koszt jakiś podatków, opłat, pozwoleń (jaki to koszt?) 8) Koszt geodety oraz za badanie geotechniczne gruntu. 9) Koszty związane z terenem poza domem: zrobienie jakiejś drogi do garażu, ogrodzenie i brama. 10) Jakieś ubezpieczenia związane z budową. 11) Łapówki ;-) 12) Jakie jeszcze koszty? 13) Zapas (Jaki zapas pieniędzy powinienem koniecznie mieć? Gdzieś znalazłem, że 15%, ale to niestety sporo) Działka to najważniejsza sprawa. Jeśli na czymś masz nie oszczędzać to właśnie na dzialce. Warto dołożyć nawet kilkadziesiąt tys bo nigdy już tego nie zmienisz. Nie wiem jakie ceny macie w Toruniu bo u nas za 100tyś można sobie kupić działke 300m2 jeśli mówimy o mieście lub jego ścisłej okolicy. Przemyśl czy chcesz mieszkać więcej niz 10km od miasta, z doświadczenia wiem że codzienne dojazdy potrafia dobić zarówno finansowo jak i czasowo. To rzecz której nikt nie jest w stanie oszacować. Obecnie mamy najniższe chyba w historii RRSO. Niestety taka stopa może się w ciągu roku zmienić nawet o 100% i zamiast raty 1500zł, może być 2500zł. Tego ci prawie żaden doradca nie powie. w tym piec powinnny być już w stanie deweloperskim wliczone, o ile mówimy o stanie deweloperskim pełnym. Wszystko zależy jaki ogrzewanie wybierzesz. Koszt podłogówki jest stały i dla domku nieco ponad 100m2 wyjdzie cie kilka tysięcy (7-8tys ? ) Kotłownia... piec na ekogroszek (syf) - pewnie z 10tyś plus kominy, kotłownia gazowa podobnie, pompa ciepła... do 25tyś, grzanie prądem - max 3,4tyś. Ten koszt ktory podajesz to nic, póżniejsza adaptacja projektu do twojej działki plus mapki itp to drugie tyle jak nie lepiej. Geodeta za całą budowe tez wezmie pare tyś (posadowienie domu, wyznaczenie granic, odbiory mediów i nowe mapki, odbiory koncowe itp) Kierownic budowy - tez pare tys. się podłącza do domu a nie odwrotnie Zależy jakie bedziesz miał media w okolicy, może nie być gazu, kanalizacji, czasami woda jest kilkaset metrów dalej. Uzbrojenie działki czasami kosztuje więcej niż sama działka. Podatek 2% u notariusza + koszty notarialne- ustawa podaje max stawke jaką mogą wziąć i praktycznie zawsze tyle biorą- to jest po prostu kartel. Licz pare tyś.